Koronkowa nauka cierpliwości w Oknie Artystycznym

Już w szkole podstawowej uczono nas robić na szydełku i na drutach – wyznaje 67-letnia artystka z Uciechowa.

Frywolitkową serwetkę zobaczyłam pierwszy raz w internecie. Nawet nie potrafiłam wypowiedzieć na początku tego słowa – frywolitka. Zaczęłam szukać informacji na temat tej techniki. Okazało się, że jest bardzo stara, wywodzi się ze starożytnego Egiptu i Chin. Do Polski dotarła w XVII w. Wykonywano ją na dworach szlacheckich, bo damy dworu miały czas na takie prace, a czółenka były często bogato zdobione – opowiada.

Początki, jak to zwykle bywa, były trudne. Lucyna Pająk wspomina, że załapała, jak to się robi, dopiero po dotarciu do internetowych filmików. Zaczynała w 2015 r. od drobnych prac, potem sięgała po większe. Wzory czerpała z książek i czasopism o tej tematyce. Zapisała się do ogólnopolskiej grupy miłośniczek frywolitki, jeździ na warsztaty, wymienia doświadczenia z innymi twórczyniami, uczy się nowych wzorów.

Tak mnie to pochłonęło, że staram się teraz w każdą wolną chwilę coś „dziubać” - zapewnia. Wśród jej prac są zakładki do książek, ozdoby, zawieszki do okna, serwety i biżuteria. Ta technika jest bardzo czasochłonna i uczy cierpliwości. Do frywolitki można dodać koraliki, wpleść wstążki. Choć na pozór to tylko zbiór węzłów, słupków i pikotek, każda praca jest wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju. Zwłaszcza, że Lucyna Pająk to perfekcjonistka i nie popuści, gdy zobaczy jakiś błąd.

Prace uciechowianki trafiają w ręce rodziny i znajomych jako prezenty. Można je też oglądać na okolicznych kiermaszach. Ale do tej pory artystka nie odważyła się wziąć udziału w żadnym konkursie czy przeglądzie. Miejmy nadzieję, że wystawa w Oknie Artystycznym to zmieni...